Kunming, stolica Junnanu, nie jest sam w sobie miastem szczególnie interesującym. Owszem, jest czysty i raczej poukładany (jak na chińskie standardy), ale wybitnych atrakcji oferuje niewiele. Jest za to świetnym preludium do smaków, które przyjdzie Wam poznać w tej najbardziej zróżnicowanej prowincji Chin.
W Chinach żyje 56 oficjalnie uznawanych mniejszości etnicznych, z czego w Junnanie obecnych jest aż 25. Nietrudno się więc domyśleć, że to prowincja bardzo złożona i różnorodna. Taka też jest jej kuchnia - to mikstura smaków i aromatów typowych dla najmniejszych i najodleglejszych zakątków tego miejsca. Świeża, ziołowa, nietypowo mleczna i…niechińska? O tym, z czym i jak je się Junnan rozmawiam z szefem kuchni Thomasem Ou, który kieruje kuchnią restauracji Camellia w hotelu Crowne Plaza Kunming City Centre. Jak sam mówi, pomimo 30 lat doświadczenia w serwowaniu potraw łączących smaki z różnych regionów Chin, kuchnia Junnanu wciąż jest dla niego oryginalna i inspirująca.
W restauracji Camellia wnętrza są równie smaczne, jak jedzenie. |
Choć przyjechałem tu nie dawno, dość szybko przekonałem się, że kuchnia Junnanu różni się od tej, której próbowałem dotychczas. Nasuwa mi się więc pytanie: co jest w niej wyjątkowego?
To prawda, kuchnia Junnanu jest wyjątkowa. Choć dziś trochę się to zmienia, oryginalnie wiele potraw gotowano tu bez dodawania wody bezpośrednio do nich - mięso albo rybę umieszczano na parze w glinianym naczyniu z otworem, a dzięki niemu woda skraplała się i łączyła z naturalnymi sokami, tworząc sos, w którym posiłek powoli się gotował. Potrawy z Junnanu są pikantne, mają złożony smak i intensywny aromat. To dlatego, że używamy tu bardzo wielu ziół i świeżych przypraw. Łatwo tu też znaleźć wiele lokalnych specjalności. Na przykład w rejonie miasta Dali używa się dużo koziego mleka, z którego przygotowuje się pewien rodzaj naleśników albo też podaje w formie smażonych, serowych płatów. Z kolei kuchnia Dai, jednej z naszych mniejszości etnicznych, jest bardzo zbliżona w smaku i przygotowaniu do kuchni tajskiej. To wszystko sprawia, że jedzenie w Junnanie jest wielowarstwowe i różni się w poszczególnych zakątkach prowincji.
Czy któraś z tych cech jest szczególnie wyraźna? Co najbardziej odróżnia jedzenie z Junnanu od tego z innych części Chin?
To co dla mnie czyni kuchnię Junnanu szczególnie wyjątkową, to grzyby. Mamy w prowincji wiele gatunków grzybów, przez co używamy ich zdecydowanie więcej, niż w innych częściach kraju. Zazwyczaj podajemy je bardzo świeże, lekko podgotowane albo wręcz surowe, zamarynowane w aromatycznym sosie z chilli. Mnogość ich gatunków i możliwości podania jest niezwykle inspirująca - pozwala tworzyć nietypowe i bardzo udane połączenia.
Wobec tego, czego każdy powinien spróbować w Junnanie? Grzybów właśnie?
Tak! Różnych gatunków podawanych na różne sposoby - mamy tu naprawdę duży wybór. Poza tym tradycyjnego kurczaka gotowanego na parze oraz najsłynniejszego dania prowincji - Guo Qiao Mi Xian, czyli ryżowego makaronu „przez most”. To rodzaj zupy, którą przygotowuje się samemu przed zjedzeniem. Osobno podaje się porcję bardzo gorącego bulionu pokrytego warstwą tłuszczu - ma on za zadanie utrzymywać temperaturę zupy - i dodatki: surowe mięso, ryby, warzywa, płatki kwiatów i oczywiście makaron ryżowy. Mieszamy to wszystko sami i w ten sposób otrzymujemy bardzo smaczną i bogatą w smaku zupę. Za nazwą tego dania stoi romantyczna historia: pewien mężczyzna chciał zostać mandarynem, więc w odosobnieniu na niewielkiej wyspie przygotowywał się do cesarskich egzaminów, a jego żona codziennie przygotowywała i przynosiła mu obiad. Zmagała się jednak z problemem: jedzenie robiło się zimne, zanim docierała na miejsce. Wpadła więc na pomysł, że gorący bulion pokryty cienką warstwą tłuszczu i pozostałe składniki zaniesie oddzielnie i połączy dopiero na miejscu. Mimo długiej drogi przez most, danie wciąż było ciepłe!
Jak dla mnie warto spróbować dla samej historii! A czy są w Junnanie potrawy mniej znane, ale interesujące czy też popularne wśród mieszkańców?
Owszem. Na północy prowincji, którą zamieszkuje lud Naxi, bardzo popularne są małe, grube naleśniki zwane baba - ze słodkim lub słonym nadzieniem. W wielu miejscach Junnanu je się też smażone insekty - bardzo smaczne, choć raczej drogie. W Dali, również na północy, powszechne jest używanie mleka jaka, jedzenie surowej wieprzowiny albo wieprzowej krwi podanej z gotowanym ryżem.
Przyznam szczerze, że najsmaczniej brzmi baba… A co ty osobiście lubisz najbardziej w kuchni Junnanu?
Zdecydowanie grzyby! Mamy ich w prowincji aż 20 rodzajów, więc łatwo mogę przygotować ciekawe i różnorodne dania. Świeże, aromatycznie i wręcz chrupiące. Na przykład grzyby matusake, dziś używane w całych Chinach, po raz pierwszy pojawiły się na talerzach w Junnanie. Cieszę się, że kuchnia Junnanu staje się coraz bardziej popularna - jest dziś mniej ostra, skupia się na świeżych składnikach i grzybach właśnie, przez co trafia w gusta coraz większej liczby osób. Nasi goście, często z odległych zakątków Chin, chwalą smak potraw serwowanych w Camelli - to najlepszy dowód na to, że kuchnia Junnanu jest wyjątkowo smaczna.
***
Nie mogę się nie zgodzić z szefem Ou. Dzięki uprzejmości hotelu Crowne Plaza Kunming City Centre mogę spróbować niektórych z jego dań i jest to jeden z najlepszych posiłków, jaki mam okazję zjeść w Chinach. Każda potrawa wręcz eksploduje smakiem i wcale nie popadam w przesadę. Dania są w większości lekkie i świeże, a jeśli nawet są (typowo po chińsku) smażone, to dużo w nich ziół i świeżych przypraw. Moimi faworytami zostają: leśne grzyby w chilli i porostach, świńskie ucho w trzech paprykach i… oczywiście deser (przecież nie byłbym sobą) - czyli smażone ciastko z durianem (które niestety zjadłem, zanim przypomniałem sobie o aparacie...). Zobaczcie sami!
Na początek zupa ze szpinaku: lekka i aromatyczna, z delikatnymi wiórkami tofu. |
Pierwsza popisowa przystawka i mój faworyt: rosnące na pniach drzew grzyby w lekkiej marynacie z chilli, czosnku i porostów.... |
...a tuż za nią świńskie ucho w trzech paprykach. |
Pierwsze danie główne: smażona słodkowodna ryba (choć Kunming leży na wysokości 2000 metrów, w okolicy nie brakuje rzek i jezior) w bogatym grzybowym sosie. |
Liściasto-kwiatowa wariacja. Pochodzenia pomarańczowego cuda nie udało mi się ustalić. |
Dalej na stole pojawił się kurczak w chilli i owocach zielonego pieprzu... |
...z sałatką z bakłażana w chilli i kolendrze. |
Ostatnie daniem i za razem silny akcent syczuański: młoda wieprzowina smażona z chilli i orzeszkami ziemnymi. Chrupiąca i niesamowicie aromatyczna. |
Junnan (o czym więcej niedługo) okazał się dla mnie jednym z większych kulinarnych odkryć. Jeśli wybierzecie się do Chin, gorąco polecam tu zajrzeć. Smacznego!
INFORMACJE PRAKTYCZNE
JAK JECHAĆ: Junnan leży w południowych Chinach, a jego stolica - Kunming - to z reguły pierwszy przystanek. Z resztą kraju skomunikowany wygodnie połączeniami lotniczymi, kolejowymi i autobusowymi. Dostępne są bezpośrednie loty z większymi miastami w regionie. Jeśli podróżujecie po Chinach, z sąsiednich prowincji najwygodniej dotrzecie tu pociągiem sypialnym (ceny i połączenia sprawdzicie na www.ctrip.com).
CO ROBIĆ: Zacząć smakować Junnan - w wielu miejscach w mieście dostaniecie across-the-bridge-noodles, czyli słynną zupę z makaronem ryżowym. Polecam sieć The Brothers Jiang - szybko, niedrogo i smacznie. Lokalny chiński klimat gratis - są spore szanse, że będziecie jedynymi obcokrajowcami w lokalu. Spróbować popularnych w Junnanie wypieków z ciasto filo z różną marmoladą (a w zasadzie z płatkami róży). Specjalizujące się w nich piekarnie będziecie spotykać na każdym kroku.
GDZIE SPAĆ: Jeśli chcecie zafundować sobie trochę luksusu, liczy się dla Was pyszne jedzenie i najwyższy poziom obsługi, zarezerwujcie pokój w hotelu Crowne Plaza. Choć przekroczyło to mój podróżniczy budżet, zrobiłem sobie prezent gwiazdkowy awansem - należało mi się po dwóch miesiącach tułaczki z plecakiem :). Pięć gwiazdek: nic dodać, nic ująć. Hotel dysponuje 303 pokojami o różnym standardzie, świetnie wyposażonym centrum fitness, basenem, trzema restauracjami i barem. Goście z piętra Club korzystają z dodatkowych przywilejów (dostęp do salonu biznesowego i sal konferencyjnych, darmowe śniadanie i przekąski, ekspresowe zameldowanie). Poniżej kilka zdjęć hotelu, który zaproponował mi darmowy upgrade oraz pomoc w zorganizowaniu spotkania z szefem kuchni restauracji Camellia Thomasem Ou. Informacje o cenach i rezerwacje na stronie hotelu.
Hotelowe lobby z barem. |
Restauracja Atrium Cafe, w której serwowane jest śniadanie - przeogromne. |
Po dziesiątkach hostelowych nocy to była czysta przyjemność. |
Pożegnalne foto z szefem Ou. |