Wybrałem się ostatnio na Lombok. To duża, ciekawa i zróżnicowana wyspa, na której można spędzić mnóstwo czasu. Gorzej, gdy nie ma się go w nadmiarze - gdzie wtedy jechać?
MATARAM
Do stolicy wyspy zajrzałem, żeby spotkać się ze znajomą. Mataram okazało się całkiem przyjemnym, aspirującym miastem, nad którym górują kopuły meczetów i oddalone szczyty wulkanów. Warto spędzić tu dzień czy dwa, spróbować tradycyjnej kuchni Lomboku i wybrać się na jeden z wielu spontanicznych koncertów, które ożywiają miasto wieczorem - w małych kafejkach, na skwerach, przed sklepami. Nie spotkałem się z czymś takim nigdzie indziej!
Co robić: Zajrzeć do pałacu na wodzie Mayura, do Pura Meru - drugiej najważniejszej świątyni hinduistycznej na wyspie oraz zjeść słynnego ayam taliwang, czyli kurczaka w bardzo aromatycznej, pikantnej marynacie, grillowanego na patyku; obowiązkowo siedząc na macie na chodniku!
Co robić: Zajrzeć do pałacu na wodzie Mayura, do Pura Meru - drugiej najważniejszej świątyni hinduistycznej na wyspie oraz zjeść słynnego ayam taliwang, czyli kurczaka w bardzo aromatycznej, pikantnej marynacie, grillowanego na patyku; obowiązkowo siedząc na macie na chodniku!
Gdzie spać: W Favhotel Langko, jedynym naprawdę nowoczesnym hotelu w mieście (w niezłej cenie, ze śniadaniem).
Pałac Mayura - Robby Oktobaren, xplorea.com |
Pura Meru, homeiswhereyourbagis.com |
SENGGIGI
Niespełna 18 kilometrów od Mataram leży najbardziej znany kurort Lomboku - droga wije się tu wzdłuż stromych klifów, w dole których chowają się małe zatoczki ocienione kokosowymi palmami. Im dalej od centrum Senggigi (w którym jest spory targ ze sztuką, przeróżne kawiarnie i niezłe warungi z dobrym, niedrogim jedzeniem), tym bardziej pusto i dziewiczo. Warto wynająć skuter albo wziąć taksówkę.
Co robić: Plażować! Niewielkie zatoki wzdłuż wybrzeża Lomboku są bardzo spokojne i malownicze. Bez trudu można też zaaranżować nurkowanie i snorkelling.
Gdzie spać: W hotelu Puri Bunga zatrzymacie się w przytulnych domkach z powalającym widokiem na morze oraz Bali. Plus mają świetny basen.
Takie widoki towarzyszą drodze wzdłuż wybrzeża. |
Jedna z wielu zatoczek w rejonie Senggig, z szeroką plażą z ciemnym piaskiem. |
Widok z mojego pokoju w Puri Bunga. |
Hotelowy basen... |
... oraz obiad - sate sapi, czyli sataj z wołowiny, obowiązkowo z dużą ilością sosu z orzeszków ziemnych. |
GILI AIR
Trio małych wysp Gili (Trawangan, Meno i Air) to prawdziwy tropikalny raj: biały, koralowy piasek, hipnotyzujący kolor wody oraz widok na Lombok i Bali. Różnią się one jednak między sobą: pierwsza słynie z niekończących się imprez, druga z tego, że światła gasną o 21:00, a trzecia z idealnej równowagi między wspominanymi - szczerze polecam Wam Gili Air, na której można pójść na drinka i potańczyć, można bardzo smacznie zjeść, a gdy ma się ochotę, zaszyć się na zupełnie pustej plaży. Piękne miejsce!
Co robić: Poza leniuchowaniem wybrać się do Coffee&Thyme na pyszną kawę i zieloną wariację na temat kanapki club, do bardzo nastrojowego Caballito De Mar na dobrą kolację i słynne martini espresso (rewelacja!) i zanurkować na okolicznych rafach, które znane są ze stałej obecności żółwi morskich.
Gdzie spać: W rewelacyjnym, kameralnym hotelu Vyaana - 7 uroczych domków w tradycyjnym stylu z Lomboku otacza zadbany ogród i cudny basen, który wygląda na plażę i malownicze zachody słońca. Atmosfera jest bardzo rodzinna, więc od samego progu poczujcie się jak u siebie - zero spięcia!
Port na Gili Air, który kilka razy dziennie (kiedy przypływają i odpływają łódki) ożywa i staje się centrum wydarzeń na wyspie. |
Domki w hotelu Vyaana zbudowano w tradycyjnym stylu z Lomboku - zgrabne, drewniane, kryte palmowymi liśćmi. A w nowoczesnej łazience prysznic pod gołym niebem! |
Zdecydowanie moja ulubiona kawiarnia na wyspie <3. |
I club sandwich w zielonym wydaniu: z cukinią, szpinakiem, fetą i domowym pesto. |
W Caballito De Mar nastrojowa jest muzyka, oświetlenie, niewielki basen, położenie tuż przy plaży - świetne miejsce na spokojny wieczór po intensywnym dniu. |
UWAGA: Jeśli macie więcej czasu, dorzućcie do planu przynajmniej te dwa miejsca. KUTA: nadmorska miejscowość na południu wyspy, której okolice słyną z jednych z najpiękniejszych plaż. Możecie je pooglądać u Oli z bloga pojechana.pl. PARK NARDOWOWY WULKANU RINJANI: gratka dla miłośników natury i wspinaczki - na wulkan (drugi najwyższy w Indonezji) organizowane są 3-dniowe wyprawy.
INFORMACJE PRAKTYCZNE
JAK JECHAĆ: Na Lombok dotarłem z Bali - możecie:
- polecieć (półgodzinny lot kosztował mniej niż rejs szybką łodzią; latają Lion Air, Wing Air i Garuda Indonesia; z lotniska do Mataram dojedziecie autobusem Damri - bilet przy oficjalnym stanowisku za ok. 7 zł)
- popłynąć lokalnym promem z miejscowości Padang Bai (5-6 godzin, bilety do kupienia w porcie za ok. 13 zł)
- popłynąć jedną z wielu operujących speedboat (ok. 2 godzin, cena zależy od firmy wykonującej rejs, agencji sprzedającej bilet oraz Waszych zdolności negocjacyjnych; mój rejs powrotny kosztował ok. 80 zł).
JAK SIĘ PORUSZAĆ: Między głównymi miejscowościami kursują autobusy turystyczne (bilety sprzedaje każda agencja turystyczna, targujcie się!) oraz lokalne (dość trudne do używania dla kogoś kto nie mówi w bhasa indonesia). Możecie złapać taksówkę, wynająć samochód z kierowcą na cały dzień albo skuter - tylko ostrożnie!
TRANSFER NA WYSPY GILI: Bilet na autobus i lokalną łódkę (z Lomboku na Gili Air płynie się 15 minut) sprzeda Wam każda agencja turystyczna, a odbiorą Was z hotelu. Ceny od sasa do lasa, więc mocno się targujcie (ja zapłaciłem 75000 rupii po stargowaniu, a potem w innym biurze znalazłem cenę wyjściowa 65000). I tu uwaga: cena, owszem, będzie zawierała przejazd autobusem/vanem i rejs łódką, ale nikt Wam nie wspomni, że sami będziecie musieli pokonać 300-metrowy odcinek do właściwego portu. Bardzo chętni do pomocy będą woźnice ze swoimi konnymi rikszami, ale oczywiście za dodatkowa opłatą. Ja nie chciałem czuć się nabity w butelkę, więc się przespacerowałem. Zajęło mi to niespełna 10 minut.