Karaibskie wybrzeże w Kolumbii jest piękne, ale bywa nieznośnie duszne i gorące. W Kartagenie trochę się ugotowałem, więc musiałem na chwilę uciec w góry. Minca, niewielkie miasteczko u podnóża gór Sierra Nevada de Santa Marta, jest chłodniejsza i bardziej przewiewna, a przede wszystkim leży w przepięknej okolicy. Vamos!
Główna ulica w Minca - ruch, jak widać, za dużego nie ma. |
Kościół w Minca to główny punkt nawigacyjny - za nim w lewo albo przed nim w prawo i tak dalej. |
1. Pokój z widokiem
Na wzgórzach ponad miasteczkiem schowany jest znany hostel Casa Elemento, który chwali się podobno największym hamakiem w Ameryce Południowej. Tak się jednak chwali, że walą do niego tłumy turystów. Zamiast tego zatrzymajcie się w eco-hostelu Casa Loma - widok, który się z niego rozciąga, wart jest każdego peso. Obiecuję Wam, że bujanie się w hamaku z zimnym piwem i oglądanie zachodów słońca (nad dobrze widocznym Morzem Karaibskim) będzie jednym z przyjemniejszych wspomnień, które przywieziecie z Kolumbii.
Ze wzgórz Minci widać Santa Martę i Morze Karaibskie. |
Nie jestem vege, ale ta lasagne była po prostu szałowa (Casa Loma nie serwuje mięsa). |
2. Wspinaczka po okolicznych wzgórzach
Świetnych szlaków wokół Minci jest przynajmniej kilka (niektóre wymagają też kempingowania po drodze), ale ja polecam Wam szczególnie jeden, który połączycie z kolejnym punktem. Umiarkowanie stroma, kręta droga poprowadzi Was (w niespełna 2 godziny) wokół malowniczych dolin, ponad strumieniami, przez dzikie gaje mangowców i bambusowe zagajniki, aż do położonych wysoko plantacji kawy.
3. Fabryka kawy La Victoria
Na końcu szlaku czeka na Was jedna z bardziej uroczych fabryk kawy, w jakich byłem. W pełni samowystarczalna, jako źródła energii używa tylko wody z górskich strumieni. Od 1892 roku produkuje pyszną kawę, której będziecie mogli spróbować na koniec wycieczki - zwiedzanie z przewodnikiem mówiącym po angielsku kosztuje 10 000 peso. Wszędzie stoją stare, oryginalne maszyny, a z wypalarki bucha powalający zapach kawy. Na pierwszym piętrze fabryki znajduje się też niewielkie bistro, w którym możecie kupić do kawy coś słodkiego - na przykład ciasto kawowe (albo obłędne brownie).
4. Weseli Tukan i Jaguar
W budynku obok fabryki znajduje się mały browar Nevada, produkujący na bazie wody z górskich strumieni piwo, którego musicie spróbować. Wesołym Tukanem nagrodziłem się za wspinaczkę i Wam radze to samo - porządnie schłodzone, o ciekawym smaku, z widokiem na wzgórza. Nic dodać, nic ująć.
5. Orzeźwiający Pozo Azul
W drodze powrotnej zboczcie ze szlaku (w wyraźnie oznakowanym miejscu) i ochłodźcie się w jednym z dwóch naturalnych basenów, przez które przelewa się rwący, górski potok (nad którym wcześniej trzeba przejść po mostku, który trzyma się na słowo honoru...). Woda jest bardzo zimna, ale po kilku godzinach wysiłku to całkiem przyjemna sprawa. Okoliczni mieszkańcy urządzają tu sobie pikniki, więc w weekend może być trochę tłoczno.
***
Gdy wrócicie do Minci, jedyne czego będzie Wam brakować do szczęścia, to pyszna arepa z serem albo chorizo i szklanka czegoś zimnego do picia. Gwarantuję, że hamak będzie jeszcze bardziej wygodny, a zachód słońca bardziej kolorowy. Udanego wypadu!
INFORMACJE PRAKTYCZNE
JAK JECHAĆ: Minca leży około 20 km od miasta Santa Marta, a dostaniecie się do niej collectivo, czyli współdzieloną taksówką (która tutaj działa trochę jak autobus i kosztuje 7 000 peso w jedną stronę). Tę możecie złapać w centrum Santa Marta albo poprosić hotel/hostel o jej zamówienie. Do samej Santa Marta możecie przylecieć (VivaColombia, Avianca albo LATAM) albo przyjechać autobusem (polecam Berlinas albo Expreso Brasilia).
GDZIE SPAĆ: Nie żartuję z tym widokiem - to był jeden z wazniejszych elementów mojego wypadu do Mincy i naprawdę życzę Wam takich wieczorów. W Casa Loma są pokoje prywatne, współdzielone, hamaki i pole namiotowe.