Lecisz do Tajlandii, lądujesz w Bangkoku, wygłodniały słynnego tajskiego jedzenia wychodzisz na ulicę i… nie wiesz co zjeść. Przy mnogości tajskich opcji to nic dziwnego, dlatego mam małą podpowiedź: listę 6 smaków, po które naprawdę powinieneś sięgnąć w Bangkoku!
Kto czyta, ten wie: uwielbiam słodycze, dlatego słodkie tajskie niby-naleśniki na pierwszym miejscu nie powinny dziwić. Danie z ulicy, z małych smażalni na kółkach, gdzie z kokosowej masy powstają taco-podobne chrupki, wypełnione po brzegi puszystą masą z białek i różnymi posypkami: wiórkami z żółtek, kokosowymi, z marchewki, z tajskimi ziołami i tak dalej. Są też opcje nowoczesne, jeśli macie ochotę: cynamonowe, kakaowe, kawowe i tak dalej. Koniecznie spróbujcie w centrum handlowym MBK, gdzie w jednym miejscu wciśnięto kilka stanowisk, smażących Khanom buang. Są większe niż zwykle i kosztują tylko 10 batów za sztukę. Obłędne, serio.
2. Kokosowy tort
Moje ostatnie odkrycie – niekoniecznie tradycyjnie tajskie, ale dość egzotyczne i zdecydowanie warte uwagi. Przeładna kawiarnia Kerk serwuje tort z czarnego biszkoptu (jest w nim węgiel, więc jest NAPRAWDĘ czarny), przełożony obłędnym kremem kokosowym z kawałkami świeżego miąższu kokosowego - OMG. Kerk to w ogóle ciekawe miejsce, bo słynie właśnie z czarnych rzeczy: czarnego latte (w espresso jest węgiel), czarnych koktajli i innych wypieków. Ciekawe miejsce, a tort superancki.
3. Crab curry
Tylko albo aż, bo to najlepsze tajskie curry, jakie jadłem, powaga! Paradoksalnie nie w tajskiej, a chińskiej knajpie, ale serwującej świetną kuchnię tajską i chińsko-tajski fusion. Jędrne, soczyste i słodkie mięso kraba cudownie sprawdza się w gęstym, kremowym, pikantnym sosie z czerwoną pastą curry. Obiecuję, polubicie bardzo. Knajpa nazywa się Somboon Seafood i ma kilka lokali w mieście.
4. Dim sum i pieczona kaczka
To opcja na bangkockie Chinatown, jeśli akurat nie macie ochoty polować na uliczne stragany (nie ujmując im oczywiście! stragany w Chinatown są świetne) albo czujecie, że potrzeba Wam przerwy w klimatyzowanym wnętrzu. The Canton House to bardzo przyjemna (i ładna) knajpa, w której zjecie bardzo dobre i niedrogie dum sumy (zamawiacie koszyczkami, po 2-3 sztuki w każdym w zależności od wariantu pierożków, po około 3 zł za koszyczek) i jeszcze lepszą kaczkę w stylu z Hongkongu. W prezencie: piękny, stary budynek, w którym drewniana klatka schodowa musi pamiętać bardzo dużo.
5. Bulion z makaronem
Czyli noodle soup, klasyczna nocna przekąska w Bangkoku: po imprezie, zakupach na nocnym markecie albo po prostu podczas spaceru. Koniecznie z ulicznego straganu na chodniku, wokół którego porozstawiane są turystyczne stoliki i plastikowe stołki. Co kucharz, to wariant będzie trochę inny: bulion będzie jaśniejszy lub ciemniejszy, makaron ryżowy cieńszy lub grubszy, pulpeciki rybne będą albo nie, mięso będzie z kurczaka albo kaczki, czasem znajdziecie w misce kilka skwarek i zawsze solidną porcję kiełek i kolendry. Mój ulubiony stragan pojawia się przy ulicy Thanon Surawong, mniej więcej vis a vis hotelu Le Meridien.
6. Pad thai
No i wreszcie klasyczny smażony makaron, z którym wielu utożsamia tajską kuchnię. Przeoczywiste, ale wciąż bardzo smaczne danie. Dla tych z Was, którzy nie mieli okazji próbować: makaron ryżowy smaży się na woku z jajkiem, krewetkami, tofu, kiełkami fasoli, orzeszkami ziemnymi i pastą z tamaryndowca (która jest kwaśna), a doprawia cukrem, płatkami chili i sokiem z limonki, więc mix smaków jest totalny. Ja z reguły sięgam po dwie świetne opcje: uliczną garkuchnię Cheaper&Better Street Food przy ulicy Soi Pradit (nie uprzedzajcie się nazwą!) oraz foodcourt w centrum handlowym MBK (tylko jedno stoisko serwuje pad thai’a, więc łatwo je znajdziecie). Obie bardzo polecam!
Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą Ci choć trochę ogarnąć się w chaosie Bangkoku i znaleźć smaki, które na długo zapadną Ci w pamięć. Bo Bangkok to naprawdę smaczne miejsce!
>>> A przy okazji zajrzyj też koniecznie do innych postów o TAJLANDII - po dodatkowe wskazówki gdzie jechać, jak jechać i co zjeść! <<<