Całkiem niedaleko Białegostoku, po drodze do Białowieży, jest bardzo ładne miejsce. Miejsce trochę jak z bajki, które zaprasza szeroko otwartymi okiennicami, jaskrawymi kolorami i polnymi kwiatami.
A chodzi o trzy przeurocze wsie 40 kilometrów od Białegostoku, praktycznie w połowie drogi do Białowieży. Trześcianka, Puchły i Soce zyskały zbiorcze miano Krainy Otwartych Okiennic: dzięki starej, malowniczej zabudowie, świetnie zachowanemu układowi przestrzennemu i typowemu dla regionu kształtowi zagród, ale przede wszystkim – dzięki bogatemu zdobnictwu snycerskiemu. Tak tak, już tłumaczę: snycerstwo to bardzo stara dziedzina sztuki zdobniczej, a dokładniej: sztuka rzeźbienia w drewnie – i to dzięki niej Kraina Otwartych Okiennic jest tak bajkowo ładna.
Większość domów, które tu zobaczycie, ma ażurowe dekoracje wycinane w deskach. Drewniane ornamenty znajdują się na szczytach i narożnikach domów, ale przede wszystkim: wokół okien. Są one ozdobione nadokiennikami lub podokiennikami, a dopełniają je bogato zdobione okiennice. To wszystko – pomalowane żywymi i kontrastowymi kolorami – robi niezwykłe wrażenie, a drewniane płoty i bujne wiejskie kwiaty sprawiają, że Kraina Otwartych Okiennic wygląda jak wyrwana ze zbioru baśni. Serio!
Jakby tego było mało, znajdziecie tu też przepiękne, drewniane cerkwie, a przy odrobinie szczęścia, możecie do nich zajrzeć. W Trześciance, tuż przy drodze prowadzącej do Białowieży, stoi soczyście zielona, smukła cerkiew parafialna pod wezwaniem św. Michała Archanioła, a w Puchłach, niecałe 5 kilometrów w głąb podlaskich pól, przysadzista, obłędnie niebieska cerkiew pod wezwaniem Opieki Matki Bożej – jeden z najpiękniejszych obiektów sakralnych doliny płynącej niedaleko Narwi. NIE MOŻECIE jej ominąć.
A wiecie, co jest w tym wszystkim najfajniejsze? Kraina Otwartych Okiennic to kwintesencja podlaskiej wsi i wolnego, leniwego życia na prowincji – wystarczy tu wjechać, a zegar zwalnia. Nad drogami unoszą się drobinki piasku, wzdłuż płotów kołyszą się delikatnie słoneczniki i kępy kolorowych kwiatów, raz po raz słychać beczenie krów lub klekot bocianów, a chmury wyglądają chwilami, jakby się zatrzymały. Wiele się tu nie dzieje, ale chyba o to chodzi – zwłaszcza w upalne, letnie popołudnie.
Kraina Otwartych Okiennic to moim zdaniem miejsce, do którego trzeba zajrzeć: wyskoczyć tu na kilka chwil z Białegostoku albo zatrzymać się w drodze do lub z Białowieży. Albo też na dłuższą chwilę: zamieszkać w jednej z klimatycznych agroturystyk i dać się oczarować pięknemu Podlasiu. Spróbujcie, mówię Wam.