Spacerując do drezdeńskim Starym Mieście, które wcale nie jest stare*, nietrudno zapomnieć o głodzie. Ale ssaniu w żołądku warto się poddać, bo Drezno umie nakarmić i napoić. Oj umie.
No ale do rzeczy: jak już zgłodniejecie, to sobie o tym przypomnijcie, bo w Dreźnie warto spróbować kilku saksońskich smaków, wypić parę filiżanek świetnej kawy, kufel lokalnego piwa albo kilka lampek wina, a na deser wciągnąć solidnego wursta. Smacznego Drezna, mili Państwo!
EIERSCHECKE
Mówili Drezdeńczycy, gdy pytałem o to, czego powinienem spróbować. Trochę to suflet, a trochę sernik, a w pierwszej chwili przypomina Ptasie Mleczko, które kupowało się kiedyś na wagę w cukierni – zmora dzieciństwa, więc początkowo byłem sceptyczny. Eierschecke daje jednak rady: delikatna jajeczna pianka na cieniutkiej warstwie sera, przyrumieniona i oprószona cukrem kryształem nie może nie smakować. Spróbujcie na przykład w otwartej w 1825 roku Cafe Kreutzkamm, która była cukiernią dworską.
QUARKKAULCHEN
Osobliwe nie tylko z nazwy (nawet nie próbowałem wymawiać…) saksońskie placki z ziemniaków i twarogu, podawane na słodko z musem jabłkowym i sosem waniliowym. Smaczne, ciekawe i sycące, szukajcie w karcie w sekcji z deserami (ale spokojnie wystarczą na mały głód).
KAWA
Saksończycy są nazywani kawoszami Niemiec i ciężko się temu dziwić, gdy wziąć pod uwagę, że kultura kawowa sięga tu wczesnych czasów monarchii i początków wymiany handlowej z Bliskim i Dalekim Wschodem. Kawa w Dreźnie nie ma prawa Was rozczarować, a jeśli macie ochotę na prawdziwie drezdeńską małą czarną (albo dużą białą), zapuśćcie się w uliczki Neustadt (Nowego Miasta) i jego modne kawiarnie: Cafe Oswaldz będzie świetna na początek.
CZEKOLADA
Podziela historię kawy: przyciągnięta przez kupców z drugiego końca świata stała się niezwykle modna, popularna i w ogóle na czasie, w skutek czego terenie dzisiejszej Saksonii zaczęły wyrastać fabryki czekolady i czekoladowe pijalnie. Nie powinniście mieć dziś trudności ze znalezieniem w Dreźnie butiku z czekoladkami, pralinami, czekoladowymi ciastami i gorącą, gęstą czekoladą do picia – świetna opcja na wynos, bo jak powszechnie wiadomo, z kubkiem gorącej, słodkiej czekolady zwiedza się najlepiej.
WINO
O którym czasem się zapomina – Drezno ma do zaoferowania tak dużo, że winiarskie zakamarki doliny Łaby, choć rzut beretem od miasta, schodzą czasem na drugi plan. Dlatego mówię głośno i wyraźnie: choć najmniejszy, to niezwykle interesujący region winiarski w Niemczech! To będzie ogromna szkoda, jeśli w Waszym planie zwiedzania Drezna i okolic nie znajdzie się wypad do winnicy. Nieodżałowana! Za wiele nie mówię, bo wiele powiedziałem tu: WINA SAKSONII.
PIWO
W końcu to Niemcy, a kufel lub butelka warzonego w okolicy Radebergera nie zaszkodzi – w końcu jak odkrywać lokalne smaki, to pełne spektrum (tak, możecie tego użyć jako gotowej wymówki).
WURST
Z wurstem jak z piwem, nie można nie. Ale żeby było ciekawiej, zajrzyjcie do Curry&Co., gdzie chłopaki i dziewczyny wynoszą wursta na nowy poziom. Bo kto powiedział, że klasyczna grillowana kiełbasa z solidną porcją curry nie może być umoczona w gęstym, kremowym sosie z orzeszków ziemnych albo meksykańskiej salsie? No właśnie. Plus możecie, z kiełbą w gębie, pogapić się na życie w Neustadt.
KOLACJA W TEATRZE
A może wybierzcie się na kolację do... teatru? I zafundujcie sobie Saksońskie Menu Degustacyjne (42 EUR) w restauracji Wiliam – nie dość, że miejsce jest superklimatyczne (wysoki sufit, stiuki i rzeźby), to będą Wam towarzyszyć oklaski i okrzyki z sali teatralnej za ścianą, więc to jak jedzenie w teatrze dosłownie i w przenośni. Smacznie, świeżo i lokalnie, a wina pochodzą zza rzeki (gdzie rozciągają się saksońskie winnice).
DREZDEŃSKI FINE DINING
I wreszcie coś dla tych, którzy mają trochę więcej euro do wydania albo (to ja) umieją zacisnąć pasa, żeby oddać się prawdziwemu, jedzeniowemu hedonizmowi. Bean&Beluga to gwiazdkowa restauracja, w której spróbujecie najlepszych saksońskich składników w najbardziej kreatywnym wydaniu. Poznałem szefa kuchni Stefana Hermana, jadłem w kilku prowadzonych przez niego knajpach (m.in. Wiliamie) więc wiem co mówię: to cholernie kreatywna bestia!