O Lipsku słyszy się dziś sporo dobrego, a berlińczykom zdarza się podobno nawet zerkać na niego z lekką zazdrością. Czego by nie mówić, jedno nie ulega wątpliwości: kawiarnie w Lipsku są bezbłędne.
To wszystko razem powinno być bezbłędne, a jednak coś jest nie tak: gdy pierwszy raz stanąłem na centralnym Marktplatz i rozejrzałem się po okolicy, odniosłem wrażenie, że Lipsk niczym nie wyróżnia się na tle innych zachodnich miast. Ba, poczułem nawet, że przyjął nijaką twarz nowoczesnego miasta pełnego sklepów z ciuchami, drogerii i budek z fastfoodem. Poczułem się zawiedziony i zrobiony w bambuko.
A potem wszystko się zmieniło – gdy zacząłem wchodzić w boczne uliczki i schowane pasaże, gdy plątałem się po niewielkich placach na uboczu, zrozumiałem, co Lipsk ma na myśli, reklamując się hasłem Hidden Leipzig (czyli ukryty Lipsk). To miasto, które nie podaje się na tacy, ale bezceremonialnie karze się powoli i stopniowo poznawać. A gdy dać się wciągnąć do gry, można odkryć bardzo wiele: na przykład świetnych kawiarni, które – moim zdaniem – mogą spokojnie wyznaczać europejskie trendy i jak zawsze są jednym z lepszych miejsc do podglądania miejskiego życia. Biegnijcie do tych kawiarni, drodzy państwo!
Dankbar
Jedna z ładniejszych kawiarni, w jakich kiedykolwiek byłem – nie zdziwiłbym się, gdyby była najbardziej urocza w całych Niemczech. Kiedyś był tu sklep mięsny - po którym zostały mozaikowe ściany (wciąż z hakami na mięso), podłoga i sufit - a dziś, na długiej drewnianej ławie albo przy geometrycznym barze, można wychylić dobrą kawę albo gin z tonikiem i wrzucić na ruszt świeżego crossainta.
Franz Morish
Duża przestrzeń, wielkie okna, zapach świeżo palonej kawy z pieca w rogu i studenci z pobliskiego uniwersytetu – bardziej na luzie i z klimatem już się nie da. Można zjeść śniadanie albo lunch, dorzucić do kawy coś słodkiego i oczywiście wyjść z paczką świeżo palonych kawowych ziaren na pamiątkę – bariści bardziej niż chętnie doradzą, jakie ziarna powinniście wybrać do swojej metody parzenia.
Jimmy Orpheus
Alternatywna kawiarenka prawie na obrzeżach alternatywnej dzielnicy Plagwitz – spokojnie, powoli i bez spinki, to miejsce, gdzie na szybką kawę albo mały obiad zatrzymują się mieszkańcy pobliskich kamienic podczas spaceru z wózkiem albo przebieżki z psem. Totalnie lokalnie. Na plus dla Was: trzy kroki od tramwaju jadącego z centrum, w drodze do Plagwitz właśnie
Cafe Kater
Jeszcze jedna miejscówka w zachodniej części Lipska, dająca przedsmak tego, jakie jest Plagwitz. Eklektyczna i vintagowa kawiarnia z wielkimi oknami i siedziskami na parapecie, z których godzinami można gapić się na ulicę znad kubka kawy. A do tego te urocze krzesła – każde z innej parafii!
7 shots
I wreszcie na deser perełka. Mikrokawiarnia – tak powinna nazywać się przestrzeń wyczarowana przez Simonę niemal vis-a-vis zabytkowego Dworca Bawarskiego (do którego musicie zajrzeć, więc będziecie w okolicy). Mały bar, dwa małe stoliki, czadowy ekspres do kawy i wysoka półka z ulubionymi mieszakami kawowymi Simony. To z resztą ważny element tego miejsca, bo Simona ściąga do siebie ziarna, których nie znajdziecie w innych kawiarniach w Lipsku. Sama też stoi na posterunku za ekspresem i będzie przeszczęśliwa, jeśli zamienicie z nią parę słów albo pozwolicie sobie doradzić, co wypić. Tak miło i autentycznie, że oh i ah.
* Do Lipska zaprosiła mnie organizacja turystyczna Leipzig Travel - zajrzyjcie do nich po więcej wskazówek do odkrywania #HiddenLeipzig
*Zdjęcie na okładce: Jennifer Bedoya/Unsplash