Wiecie co? Wiem, gdzie leży kraina mlekiem i miodem płynąca! I nie będę samolubem: przygotowałem dla Was krótki przewodnik po jej smakach - po utopijnych smakach Podlasia, których trzeba spróbować. No, bo przecież co innego daje tyle frajdy?
/ Ogórki z Kruszewa
To instytucja! Ich pełna nazwa to Kruszewskie Ogórki Herbowe, bo dzięki staraniom zafascynowanego historią sołtysa, Kruszewo – niewielka wieś położona w rozlewisku Narwii, 25 kilometrów od Białegostoku – otrzymało swój własny herb. Dumnie zdobi on każde opakowanie Kruszewskich kiszonych ogórków, które są oficjalnie zarejestrowane na liście ministerstwa Rolnictwa jako Produkt Tradycyjny. Słodkie i chrupiące (kiedyś tradycyjnie kiszone w drewnianych beczkach w pobliskiej Narwii), są produkowane przez całe rodziny, zrzeszone w „Stowarzyszeniu Kruszewskie Warzywa Herbowe”, więc możecie się spodziewać produktu naprawdę dobrej i wykochanej jakości. A jeśli kiszone ogórki to nie Wasza bajka, w Kruszewie powstaje też kiszona kapusta. Kiszonki na zdrowie!
/ Ser koryciński
Jak dla mnie – podlaska duma! Oficjalnie nazywa się „Swojski” i bardzo prawdopodobne, że słyszeliście o nim, nie będąc nigdy na Podlasiu. Produkuje go - na ściśle określonym terenie gminy Korycin – tylko dziecięciu gospodarzy. Używają tylko kilku podstawowych składników, żadnych konserwantów i mnóstwo przypraw – ser koryciński znajdziecie w przeróżnych wariantach: z czarnuszką (to od lat największy hit), z kawałkami czosnku, z papryką, z ziołami albo na przykład naturalny, długo dojrzewający. Najlepszy na surowo, prosto z kawałka, z domową konfiturą morelową – SZTOS!
/ Kindziuk
Opcja dla mięsożerców: tradycyjna wędlina, która przywędrowała do regionu razem z Tatarami w XVI wieku. Powstaje poprzez dojrzewanie mięsa na wolnym powietrzu, z użyciem kilku podstawowych składników, przez co się nie psuje i można ją długo przechowywać. Innym typem podlaskiej wędliny jest kumpiak: produkowany podobnie, bo poprzez zasolenie i wysuszenie mięsa, ale nie wcześniej rozdrobnionego, a z kością – w całej nodze.
/ Babka ziemniaczana
Nie, to nie jest ciasto. To tradycyjny przysmak białoruski, który przywędrował do północno-wschodnich krańców Polski, a na Podlasiu ma etykietę „obiadu typowego” (ciepła babka ziemniaczana i szklanka zimnego mleka to jeden ze smaków mojego dzieciństwa!). Tarkowane, surowe ziemniaki miesza się ze skwarkami, doprawia solą, pieprzem i majerankiem, a potem zapieka w formie (zwykle prostokątnej). Upieczoną na złoto, wilgotną w środku, je się w grubych plastrach – czasem polanych kwaśną śmietaną, czasem ze zsiadłym mlekiem, a czasem tak po prostu. Przepisów – jak gospodyń – tysiące.
/ Kiszka ziemniaczana
O, to dopiero lubię! Ile to musiałem się natłumaczyć znajomym z innych części polski, o co w ogóle chodzi. Sprawa jest prosta: kiszka ziemniaczana to jelito wieprzowe (no wiem, fu) wypełnione farszem ziemniaczanym – w uproszczeniu, takim jak na babkę ziemniaczaną. Więc możemy sobie ustalić, że to babka ziemniaczana w formie kiełbasy. Najlepsza: w plasterkach, podsmażona na złoto na patelni. Na grillu też da radę!
/ Zaguby
Nasza podlaska chimera pierogowo-ziemniaczana: w ciasto pierogowe zawija się farsz z ziemniaków przesmażonych z cebulą i boczkiem, kroi w ukośne plasterki i gotuje, a potem podsmaża na patelni i podaje ze skwarkami. Popularne zwłaszcza na Podlasiu nadbużańskim, ale upolujecie też pod Białymstokiem (info na końcu).
/ Kartacze
Przypominają wielkie, owalne ziemniaczane pyzy! Najbardziej popularne na Suwalszczyźnie, klasycznie nadziane mielonym mięsem (są też wersje bezmięsne z grzybami, kapustą czy nawet twarogiem) i solidnie polane skwarkami z wytopionym tłuszczem. Zwykle zjecie je z surówką z kapusty, buraków albo z kiszonym ogórkiem. Czasem mówi się na nie cepeliny i pod taką nazwa znajdziecie je na Litwie, gdzie również są popularne.
/ Mrowisko
To ciekawostka! Góra chrupiących chruścików, która z Litwy przywędrowała na Suwalszczyznę i Podlasie. Ciasto – przypominające faworkowe – smaży się na głębokim tłuszczu, układa w kopiec, polewa miodem, a potem posypuje rodzynkami i makiem. Temu ostatniemu wynalazek zawdzięcza swoją nazwę, bo drobinki maku na kopcu wyglądają jak mrówki (a przynajmniej komuś tak kiedyś zawyglądały). Tłuste, słodkie, idealne – co tu dużo mówić.
/ Sękacz
Mój ulubiony! Nie ma podlaskiego czy suwalskiego wesela bez sękacza! To ciasto – ciężkie, jajeczne, słodkie – znajdziecie w różnych formach w kilku krajach w Europie. Do jego produkcji potrzebny jest walce, który obraca się nad źródłem ciepła (kiedyś paleniskiem, dziś najczęściej opiekaczem). Ten walec, warstwa po warstwie, polewa się powoli surowym ciastem, które zapieka się, tworząc charakterystyczne wypustki, przypominające sęki (ciasto powstało z resztą, by naśladować pień drzewa). Produkcja sękacza zajmuje masę czasu, dlatego to ciasto dość drogie i dostępne w ograniczonej ilości (nie znajdziecie gow każdym podlaskim sklepie), a jego produkcją zajmują się zwykle wyspecjalizowane zakłady i cukiernie.
/ Miód
Wyobraźcie sobie, jak smakuje miód od szczęśliwych pszczół, które latają sobie po Białowieskim Parku Narodowym… No właśnie. Dlatego podlaski miód jest wyjątkowy! I nie mówię tego tylko jako wnuk pszczelarza, który w dzieciństwie opychał się miodem prosto z ula, wysysając go z kawałków woskowej kratki, ale naprawdę uważam, że miód z Podlasia uszczęśliwia. Proste!
/ Masło orzechowe
Wiem, wiem, zapytacie, co jest podlaskiego w maśle orzechowym, więc chętnie Wam powiem: pod Białymstokiem powstaje najlepsze masło orzechowe w Polsce! Tak, to moja opinia, ale nie jestem w niej odosobniony. Maslove – mała manufaktura, która mieści się w podlaskim uzdrowisku Supraśl – produkuje masła z przeróżnych orzechów. Wszystko odbywa się ręcznie, na niedużą skalę, a każde opakowanie gwarantuje Wam OBŁĘDNY smak. Spróbujcie masła pistacjowego (przepadniecie…), z nerkowców i kokosa albo orzeszków ziemnych z solą himalajską – jeśli jesteście tradycjonalistami. Znam właściciela osobiście (Maćku, szacun!) i powiem Wam, że gdyby wszyscy produkowali jedzenie z taką pasją, zaangażowaniem i sercem, bylibyśmy nieuchronnie szczęśliwymi grubaskami.
/ Wypieki i chleb
Zgoda, to nic wyjątkowego, ALE: podlaska mąka jest wyjątkowa, woda z Podlasia jest wyjątkowa, wyjątkowe jest nasze masło (a nawet smalec), więc za dobry, podlaski chleb albo drożdżowe rogaliki z domową konfiturą, porzeczkowym lukrem i płatkami kwiatów (tak, mamy takie! Na dole napiszę Wam, gdzie) dałbym się pokroić. Dlatego spróbujcie naszych wypieków. A do domu pojedźcie z bochenkiem podlaskiego chleba!
/GDZIE?
Opcji macie całkiem sporo: możecie odwiedzić gospodarza/producenta w jego zakładzie (czyli zwykle w domu), możecie zajrzeć do sklepów z regionalną żywnością, do Podlaskiego Centrum Rolno-Towarowego w Białymstoku (tu znajdziecie zdecydowaną większość pozycji) albo do małych, lokalnych restauracji, możecie też wybrać się na jeden z festiwali, gdzie wystawiają się lokalni producenci, jak na przykład Dzień Ogórka, Biesiada Miodowa, Święto Chleba – rozkład jazdy znajdziecie TU. A poniżej lista moich ulubionych producentów, których polecam z całego serca:
/ Gospodarstwo Rodzinne Gremza – ser koryciński
/ Restauracja Prowincja w Supraślu – zaguby, kartacze, ser koryciński na podpłomyku, własny sękacz
/ Podlaska Pasieka – pyszne miody białowieskie w ślicznych opakowaniach
/ Maslove – obłędne masła z orzechów (z kodem GLODNYSWIATA macie 20% zniżki na zakupy, nie zmarnujcie, spróbujcie!)
/ Kuchnia Dobromil – pyszne, domowe gotowanie, wspaniały chleb i OBŁĘDNE wypieki (tak, to te rogale drożdżowe)
// tekst powstał w ramach kampanii promującej Polskę, prowadzonej przez Polską Organizację Turystyczną i Podlaską Regionalną Organizację Turystyczną