Weekend na Podlasiu? W uzdrowisku! Mamy na Podlasiu całkiem młode i mega fajne uzdrowisko. Miasteczko tak urocze, kameralne i leniwe, że mogłoby posłużyć jako światowa definicja SLOW LIFE’U. I kropka.
A do tego jest w nim co robić! Supraśl uwielbiam z dwóch powodów: po pierwsze, mam do niego ogromny sentyment, bo spędziłem tu za dzieciaka kupę czasu, odwiedzając moją prababcię i rodzeństwo cioteczne (godzinami jeździliśmy na rowerach, łaziliśmy po lesie, kąpaliśmy się w rzece, a zimą szaleliśmy na sankach), a po drugie: ilekroć tu jestem, ZAWSZE mam co robić. Uwielbiam Supraśl i klimat slow life’u, który ma w DNA. Koniecznie, ale to koniecznie tu zajrzyjcie – a jak to zrobicie, odpalcie moją listę 10 rzeczy, które warto zrobić w Supraślu. Udanego! PS - na końcu tekstu znajdziecie też krótki film, który nagrałem w Supraślu!
/ Muzeum Ikon
Wyjątkowe, bo jedyne w kraju, które przybliża historię i symbolikę ikon w tak interaktywny sposób: zwiedzającym towarzyszy muzyka (w tym niesamowity śpiew chóralny), nastrojowe oświetlenie, zmieniające się w zależności od historii opowiadanej przez przewodnika oraz instalacje video, pomagające zrozumieć znaczenie ikon i historię prawosławia na Podlasiu. Muzeum znajduje się w wyjątkowym miejscu, bo na terenie Monasteru Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy, jednego z pięciu klasztorów prawosławnych w Polsce. Jego korzenie sięgają XVI wieku i to jemu Supraśl zawdzięcza istnienie, bo powstał jako osada klasztorna.
Wyjątkowa jest też aranżacja muzealnych wnętrz: wystawa rozpoczyna się w jaskini z okresu Bizancjum, a następnie prowadzi przez ikonostas cerkwi i podlaską, wiejska chatę z tradycyjnym, narożnym ołtarzykiem, aż do sali imitującej wnętrze klasztornej Cerkwii Zwiastowania NMP, zburzonej podczas wojny – z jej ruin udało się ocalić XVI-wieczne freski, które można podziwiać. Co ciekawe, w zbiorach Muzeum znajduje się ponad 1200 ikon z XVII i XIX wieku, które w dużej mierze pochodzą z… przemytu i zostały przejęte przez celników – tak są to wartościowe rzeczy! Zajrzyjcie koniecznie – klimat panuje tu niesamowity. Więcej info TU.
/ Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa
Możecie pomyśleć sobie, że to miejsce trochę od czapy – sąsiaduje z Muzeum Ikon i również mieści się na terenie klasztoru – ale nic bardziej mylnego: Supraśl z osady klasztornej stał się miasteczkiem przemysłowym (o tym za chwilę), a pierwsze papiernie, dzięki rzece Supraśl, powstały tu już w okolicach XVII wieku. Mało tego! To w Supraślu wydrukowane pierwsze wydanie „Podróży Guliwera”! Nieźle, co?
W muzeum zobaczycie maszyny drukarskie, repliki pras drukarskich, XIX-wieczny tygiel drukarski czy linotyp - pierwsze urządzenie do zmechanizowanego składu tekstu, które zrewolucjonizowało druk. Sprzęty działają, więc możecie zobaczyć je w akcji! Poznacie tu też różne techniki druku (miedzioryt, litografię czy druk offsetowy), wytworzycie swój własny arkusz papieru czerpanego i zadrukujecie go na drewnianej prasie Gutenberga. Całe muzeum jest jak wesołe miasteczko – i wierzcie mi, wciąga tak samo dzieciaki, jak i dorosłych. A jeśli wpadniecie do Supraśla na dłużej, możecie tu też zajrzeć na ciekawe warsztaty, podczas których na przykład złożycie swoją własną, papierową książkę. Czad! Więcej info TU.
/ Pałac Buchholtza
Pewnego dnia w Supraślu zjawił się Wilhelm Fryderyk Zachert – wartki przedsiębiorca, który szukał nowej lokalizacji dla swojej fabryki włókienniczej. Supraśl urzekł go na tyle, że rozbudował tu swój biznes, sprowadził do pracy tkaczy i wybudował im domy (przyczyniając się do stworzenia wciąż obecnego układu miasteczka). Za Zachertem przyszli inni i finalnie w Supraślu – który stał się bardzo ważnym punktem na włókienniczej mapie – działało pięć dużych fabryk sukna.
Ale zróbmy krok wstecz: Zachert wybudował sobie w nowym miejscu dworek, położony na południowym skraju klasztornego parku. Ten dworek kupił po latach Adolf Buchholtz, a potem – aby przypodobać się rodzicom wybranki swojego serca, córki łódzkich potentatów włókienniczych – rozbudował go w eklektyczny pałac renesansowy ze sporą domieszką elementów klasycznych i secesyjnych. Supraska sielanka nie trwała długo, bo Adolf zmarł nie za długo po ślubie…
Od 1959 roku w pałacu mieści się Liceum Plastyczne im. Artura Grottgera, więc niestety w ciągu roku szkolnego możecie pogapić się na niego tylko przez płot. Natomiast jeśli traficie do Supraśla podczas wakacji, możecie pałac zwiedzić - czy raczej zobaczyć wystawę prac licealistów (i coś kupić), a przy okazji zachowane elementy secesyjnych sztukaterii, wnętrze gabinetu Buchholtza, salę bankietową z dębowym stropem i klatkę schodową.
/ Kapliczka Buchholtzów
Skutkiem tragicznej śmierci Adolfa Buchholtza (pechowo spadł biedak z wozu konnego…) jest przepiękna neogotycka kaplica grobowa, którą wybudowała na jego cześć wspomniana, łódzka małżonka. Kaplica – uznana za jedną z doskonałych realizacji neogotyku – mieści się na malutkim cmentarzu katolickim, a tuż obok niej stoi elegancka, neoklasycystyczna kaplica grobowa Zachertów z 1885 roku. Historia zamknęła więc tu koło.
/ Domy Tkaczy
Czyli zabudowania postawione w Supraślu przez Wilhelma Zacherta wzdłuż dzisiejszej ulicy 3 Maja. Zachert – zlecając budowę domów dla kilkuset robotników – pewnie nie podejrzewał, że Supraśl rozwinie się z 300-osobowej osady klasztornej w ponad trzytysięczne miasto o eleganckim i przejrzystym układzie przestrzennym, a przede wszystkim bardzo ważny ośrodek przemysłu włókienniczego.
Domy Tkaczy – proste, niewysokie, z dachem z naczółkami – byłyby dziś prawdziwymi perełkami drewnianej architektury, gdyby nie próby renowacji na własną rękę i adaptacja do własnych potrzeb. Niestety część z nich – obłożna panelami, kryta blachodachówką, z nieproporcjonalnymi dodatkami – wygląda dość pokracznie. Okrutna szkoda! Mam ogromną nadzieję, że te zachowane z klasą, takie pozostaną – tym bardziej wybierzcie się na spacer ulicą 3 Maja!
/ Teatr Wierszalin
Przeciekawy! Warto tu zajrzeć, bo to jeden z tak zwanych teatrów antropologicznych, które nawiązują do wierzeń, tradycji i folkloru, przetwarzając je w teatr nowatorski. Motywem wiodącym w spektaklach Wierszalina jest tematyka podlaskiego pogranicza etniczno-religijno-kulturowego, bo przecież przez lata mieszały się w Supraślu społeczności różnych wyznań i tradycji. Teatr regularnie zgarnia nagrody, krajowe i międzynarodowe, a charakterystyczny klimat przedstawień ma niemałe uznanie. Wierszalin mieści się w typowym dla zabudowy Supraśla drewnianym budynku, który oryginalnie powstał jako dom kolonijny. Więcej info o przedstawieniach znajdziecie TU.
/ Prowincja
Muzea, teatry, pora zjeść! Na obiad wpadnijcie do Prowincji: po tradycyjne, podlaskie smaki albo po coś bardziej nowatorskiego. Znajdziecie tu babkę ziemniaczaną, kartacze i domowy sękacz (wypiekany własnoręcznie przez szefa kuchni), proste lemoniady, lokalne piwa i boskie racuchy z kwaśną śmietaną. Są ciekawe podpłomyki z sezonowymi dodatkami, pieczone codziennie ciasta (na przykład sernik z agrestem) i zmieniające się każdego dnia zupy (ja trafiłem na obłędną kurkową!). Prowincja bardzo często organizuje też wydarzenia kulturalne, więc – przy odrobinie szczęście – możecie tu wrócić na wieczorny koncert na zakończenie wycieczki. Super sprawa. Więcej informacji, menu i rozkład jazdy TU.
/ Rzeka
Kiedyś – taka po prostu. Dziś – z porządną plażą, małym zalewem, budkami ze street fodem. Super opcja na lato, żeby sobie klapnąć na piasku i odpocząć. Jak byłem mały, chodziliśmy tu z rodzeństwem na obowiązkową, codzienną kąpiel w lodowatej wodzie, pobudować zamki z piasku i w ogóle powydurniać się z nogami w wodzie. A potem dygotaliśmy owinięci ręcznikami z fioletowymi ustami, żeby za chwilę znów dać nura. Fajne to było!
/ SPA
Supraśl – dzięki złożom borowin, czystości powietrza i wyjątkowemu mikroklimatowi – otrzymał w 2001 roku status uzdrowiska, więc aż się prosi, żeby zrobić coś dla siebie. Zaplanujcie swoją wycieczkę tak, żeby mieć chwilę na prawdziwy relaks i odpoczynek. Wybierzcie się do SPA albo kliniki na masaż, odprężający rytuał albo specjalistyczny zabieg nowoczesnej kosmetologii. Klinika Supramed to miejsce, gdzie zaawansowane technologie (lasery i te sprawy) łączą się z siłami z natury – w kremach, olejkach i pastach ze składnikami naturalnego pochodzenia. Znam cudowne właścicielki i wpadam do nich czasem na szybkie rozmasowanie pleców (albo mojej zesmaganej azjatyckim słońcem gęby) – Dziewczyny robią cuda, więc polecam Wam bardzo. Bo w końcu wylądowaliście w uzdrowisku, więc należy się Wam relaks w uzdrowiskowych warunkach – z widokiem na klasztor.
/ Masło orzechowe!
Jako naczelny żarłok podróżniczej blogosfery nie byłbym sobą, gdybym nie sprzedał Wam tipa na smaczną pamiątkę – w Supraślu powstaje najlepsze masło orzechowe, które możecie kupić w restauracji Łukaszówka (możecie też kupić je online TU). To co, Supraśl opuścicie z pudełkiem orzechowego? A może kokosowo-nerkowcowego? Albo pistacjowego…
/ MAPA
// tekst powstał w ramach kampanii promującej Polskę, prowadzonej przez Polską Organizację Turystyczną i Podlaską Regionalną Organizację Turystyczną