Każdy, kto lubi kawę, zgodzi się ze mną: niedobra kawa to okropna rzecz, która potrafi zepsuć cały dzień. A żeby - często niedobra - hotelowa kawa nie popsuła Wam urlopu, mam dla Was małą ściągawkę.
Jestem kompletnie zboczony na punkcie porannej kawy, a w podróży dookoła świata woziłem nawet ze sobą dripa i własną paczkę dobrej kawy. Jeśli jesteście równie stuknięci na tym punkcie i jest szansa, że będziecie szukali słusznej kawy w Bangkoku, łapcie moją listę i oszczędźcie sobie łażenia godzinami po lepkich ulicach Miasta Dzikich Śliwek (tak, między innymi, nazywa się Bangkok!).
Rocket Coffeebar
Miejsce oblegane zwłaszcza w porze śniadaniowej, bo poza dobrą kawą serwują świetne jedzenie. Sporo tu ekspatów, bo menu jest raczej europejskie, ale tajskie białe kołnierzyki z okolicznych biurowców też często zaglądają. Jeśli do kawy lubicie przegryźć coś słodkiego, koniecznie spróbujcie ich autorskich cruffinów (czyli hybrydy crossainta i muffina) z nadzieniem: menu zmienia się sezonowo, ja trafiłem między innymi na truskawkowy twarożek. Uwaga: spokojnie możecie się nim podzielić!
Gallery Drip Coffee
Fajna opcja na kawę speciality w centrum bangkockiego wszechświata! Trochę się śmieję, a trochę nie, ale w tej okolicy każdy z Was prędzej czy później się znajdzie – z jednej strony zagłębie zakupowe przy stacji BTS Siam, a z drugiej MBK, chyba najbardziej znane i oblegane przez turystów centrum handlowe w stylu targowiska w mieście (stragany z pamiątkami, elektroniką, mydłem i powidłem – wszystko pod dachem w klimatyzowanym mallu). A sama kawiarnia zajmuje przyjemny, przeszklony lokal na parterze Bangkok Art and Culture Center, do którego warto zajrzeć na małą randkę ze sztuką nowoczesną – wejście za free, więc co Wam szkodzi?
KERK
W KERKu można odnieść wrażenie, że powstał w myślą o Instagramie: białe kafelki, surowe drewno, trochę kwiatów i proste, geometryczne logo. Kawa też jest insta, bo dodają do niej węgiel, więc jest czarna jak smoła i wygląda zachwycająco – zwłaszcza w latte albo zimnych kawowych szejkach. Kawa bez węgla też jest, więc spokojna głowa. Do tego mają obłędny tort kokosowy z kakaowego biszkoptu (też z węglem!) z kremem ze świeżego mleka kokosowego z kawałkami kokosowego miąższu (sic!).
Good One Café Bar
To kawiarnia w hostelu, ale nie dajcie się zwieść – hostelu mogłoby nad nią w ogóle nie być, a poznać go można tylko po mikro-recepcji i ewentualnie jakimś plecaku. Jest za to wielki ekspres, słodkie wypieki i wspaniałe tosty francuskie, którym nieraz nie mogłem się oprzeć. Na plus spore menu zimnych kaw – bo umówmy się, nawet najbardziej zagorzały fan gorącego espresso przerzuci się w końcu w Bangkoku na kawę z lodem.
Ceresia Coffee Roasters
Przytulna, niewielka kawiarnia, założona w 2013 roku przez parę ekspatów, którzy pokochali Bangkok. Ich ziarna kawowe pochodzą z małych, zrównoważonych plantacji z całego świata (z Tajlandii też!), a wypalane są na miejscu – za przeszkloną ścianą (możecie więc sobie popodglądać). Są fajne ciastka, na ścianach wiszą różne prace lokalnych artystów, a na pamiątkę możecie kupić fajne torby, zrobione z jutowych worków po kawie.
Roots Coffee
Zdecydowanie na fali! Zwłaszcza ich lokal (jeden z trzech) w The Commons, czyli nowoczesnej, foodowej przestrzeni w stylu hali targowej. Plusik za to, że poza kawą kupicie u nich sporo ecofriendly gadżetów i lokalną ceramikę. Samo The Commons jest warte odwiedzenia, ale uwaga: ceny zachodnie, warszawskie+, a w tym oddziale Rootsów do siedzenia jest tylko niewielki bar (poza nim jest dużo przestrzeni ogólnodostępnej). Ciekawa miejscówka do obserwowania młodych, nowoczesnych Tajów, możecie zajrzeć przy okazji wizyty w galerii sztuki nowoczesnej Subhasok The Arts Centre (S.A.C., wstęp za free).
About White Café&Bistro
Jasna, mocno przeszklona i mocno biała kawiarnia, pokolorowana różowymi neonami. Rano raczej pusta, zapełnia się Tajami w porze lunchu i wieczorem. Mają kawę, wymyślne napoje kawowe i herbaciane, ciasta oraz tajskie dania lunchowe (curry, omlety, makaron). Wciśnięta w wąską uliczkę w sercu Bangrak jest dobrym spotem na przerwę w zwiedzaniu.
Hands and Heart Café
Minimalistycznie i sterylnie do cna: biała podłoga, ściany i sufit, a do tego jasne, marmurowe blaty. Od czystej nicości odcina się tylko ciemny bar z czarnego kamienia i ciemne paczki kawy na białej ścianie. Plusik za przeprzyjemną playlistę i prześwietny chlebek bananowy.
Ink & Lion
Biała cegła, beton i drewno – w takim otoczeniu przyjdzie Wam dozować sobie kofeinę (albo i nie, bo napojów, poza kawą, mają całkiem sporo). Cicho i przytulnie, więc przyjemnie odsapniecie tu od piekła ulic Bangkoku. Z ciekawostek: duża półka eco gadżetów (słomki, kubki), bajerów od kreatywnych lokalesów (notesy, pocztówki, materiałowe torby) i osprzętu speciality do parzenia kawy. To chyba mój bangkocki numer dwa!
Monochrome
I wreszcie na deser: moje niedawne odkrycie i typ numer jeden - za przemiłych właścicieli (zwykle sami podają kawę), za bardzo ładne wnętrze (ta posadzka!), smaczne ciastka i zawsze dobrą kawę. Serwują też różne tajskie wynalazki kawowo-herbaciane, więc spokojnie coś tu dla siebie wybierzecie. Wielki plus: samo serce dzielnicy Silom, bardzo wygodnej bazy do zwiedzania Bangkoku.
//zdjęcie na okładce: Joshua Ness / Unsplash
MAPA
//zdjęcie na okładce: Joshua Ness / Unsplash