Dubaj to prawdziwy raj dla każdego głodomora i foodiesa - liczba dobrych restauracji przyprawia tu o zawrót głowy i nie przesadzam ani trochę! Mnogość opcji jest taka, że można oszaleć i ciężko wiedzieć, gdzie zacząć. Dlatego trochę Wam podpowiem: zacznijcie tu!
Moje wskazówki będą bardzo tematyczne, bo chcę Wam pomóc odkryć kuchnię emiratów i regionu. Zawsze powtarzam, że jedzenie to jeden z najlepszych sposobów poznania odwiedzanego kraju i kultury, dlatego moja rada jest prosta: poczekajcie z pizzami, burgerami i sushi (które w Dubaju zjecie świetne!) i zacznijcie od prawdziwych arabskich smaków. A jak smakują Zjednoczone Emiraty Arabskie?
JAKA JEST KUCHNIA ZJEDNOCZONYCH EMIRATÓW ARABSKICH?
Zacznijmy od początku: kuchnia ZEA zalicza się do bardziej obszernej kuchni Khaleeji, czyli kuchni arabskiej regionu Zatoki Perskiej oraz Półwyspu Arabskiego i z tego powodu wiele smaków i dań przenika pomiędzy sąsiadującymi krajami – podobne rzeczy możecie znaleźć w ZEA, Katarze, Omanie czy Bahrajnie. W tradycyjnym emirackim jedzeniu znajdziecie też sporo wpływów z krajów Lewantu (czyli leżących na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, o tym trochę więcej później), z Turcji czy dalszych zakątków Azji.
Tradycyjna kuchnia Emiratów odzwierciedla historyczny podział społeczeństwa: Beduini zapewniali mięso i wielbłądzie mleko, rybacy – ryby i owoce morza, a rolnicy daktyle i warzywa. Dorzućmy do tego przyprawy: cynamon, szafran, kardamon oraz kurkumę i mamy gotowy przepis na bazę tradycyjnej kuchni emirackiej.
W tradycyjnych emirackich daniach znajdziecie dużo mięsa (najpopularniejsze są jagnięcina, baranina i drób, pojawia się koźlina i wołowina, przy wielkich celebracjach może pojawić się wielbłąd, wieprzowiny się nie spożywa), zbóż (przede wszystkim pszenicy – w formie placków i chlebków oraz ryżu – który pojawił się w regionie razem z kupcami z Azji i świetnie się tu zadomowił) i nabiału – mleka i jogurtów wielbłądzich oraz labanu (czyli maślanki, która jest bardziej kwaśna, słona i lekka niż nasza).
Obowiązkowe są również daktyle: przed, podczas i po posiłku! Do daktyli dojdziemy za chwilę. Teraz konkrety!
CO ZJEŚĆ W EMIRATACH?
EMIRACKIE ŚNIADANIE
BALALEET: cieniutki makaron pszenny vermicelli, posłodzony, doprawiony wodą różaną, kardamonem i szafranem, zwykle podawany z omletem na wierzchu. Śmieszne słodko-słono-różane połączenie!
CHEBAB: małe naleśniki, których ciasto jest doprawione kardamonem i szafranem, najlepsze solidnie polane syropem daktylowym.
KHAMEER: pieczone chlebki przypominające pitę, są słodkie, doprawione szafranem i kardamonem, podawane z miodem albo syropem daktylowym do maczania.
EMIRACKI OBIAD
MACHBOOS: jednogarnkowe danie, mięso (kurczak albo baranina będą najczęstszymi opcjami) lub ryba gotowane z ryżem w aromatycznej mieszance arabskich przypraw.
FAREETH: gęsty gulasz mięsno-warzywny, który przekłada się warstwami arabskiego chleba – wchłania on aromatyczny sos i tworzy z warzywami i mięsem spójne, bardzo sycące danie.
EMIRACKI DESER
UMM ALI: słodziuchny i niesłychanie kremowy pudding chlebowy z migdałami, pistacjami, rodzynkami i wodą różną. KOCHAM.
LIGAMAT: pisane też leqaimat, emirackie pączuszki z kardamonem i szafranem, zalane gęstym, lepkim syropem daktylowym i posypane sezamem i pistacjami. Szaleństwo.
GDZIE ZJEŚĆ W DUBAJU?
KUCHNIA EMIRACKA
To miejsca, w których spróbujecie emirackich smaków. Polecają się zwłaszcza na emirackie śniadanie albo deser! W menu polujcie też na dania wspomnianej wcześniej kuchni Khaleeji, czyli kuchni arabskiej regionu Zatoki Perskiej oraz Półwyspu Arabskiego. Na końcu tekstu oznaczam je na mapce (zielone sztućce).
Protrip: wybierzcie się do Sikka Cafe w dzielnicy Le Mar, zamówicie kawę, porcję pączków ligamat i rozsiądźcie się na kanapie w ogródku, patrząc w słońcu na morze
KUCHNIA LEWANTU
Smaki i dania Lewantu – na czele z humusem – stały się źródłem pewnego niezrozumienia: powszechnie przypisuje się je również krajom arabskim, ale w istocie są one dla nich względnie młodym wynalazkiem. Lewantem określa się kraje leżące na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, czyli Liban, Izrael, Syrię, Palestynę i Jordanię, a ich smaki – bardzo wdzięczne i popularne - mocno przenikły na wschód do krajów arabskich, w tym ZEA.
W Dubaju zjecie świetną kuchnię z Lewantu – humusy, babę ghanoush, tabbouleh, falafele, labneh, szawarmę, shish kebaby czy baklavę – pamiętajcie tylko, że to nie są dania emirackie! A po humus i szawarmę biegnijcie tu (na końcu oznaczam je na mapce - pomarańczowe sztućce).
>>> Allo Beirut, Beirut Bites, Zaroob, Operation Falafel, Al Safadi, Al Mallah, Al Hallab Bab El Bahr.
DAKTYLE
Emirackie złoto! Dobre źródło przeciwutleniaczy, wykazują właściwości przeciwmutagenne, zawierają witaminy A, B1 i B2, są dobrym źródłem potasu, wapnia i żelaza oraz bardzo dobrym źródłem błonnika. W 70% składają się z węglowodanów, więc to ekstra przekąska przed i po treningu! W Emiratach spożywa się ich bardzo dużo, a do tego uważa się je za afrodyzjak i nazywa „chlebem życia”. Podobnie jest z resztą z syropem daktylowym - gęstym, słodkim płynem pochodzącym z daktyli, który jest powszechnym słodzikiem i dodatkiem do dań.
Gdybym miał Wam radzić – najedzcie się ich na zapas! Daktyle w Emiratach są naprawdę przepyszne. A potem weźcie parę paczek na pamiątkę – to świetny prezent, bo daktyle nadziewa się tu przeróżnymi rzeczami (na przykład nerkowcami, pekanami, pistacjami, imbirem lub skórką pomarańczową) albo oblewa czekoladą, a zapakowane w błyszczące pudełko z satynową wstążką są giftem typu OMG. Poniżej dwie firmy, które mają w Dubaju swoje butiki – nastawcie się na ceny rzędu 215-250 złotych za kilogram. WARTO. Na mapie oznaczam kilka butików, jest ich w mieście więcej (fioletowe sztućce).
Protip: w Bateel nie krępujcie się poprosić o degustację, jeśli jakieś nadzienie/polewa Was zaintrygują. Jeśli szukacie trochę tańszej lub szczelnie zamkniętej opcji (daktyle z butiku są pakowane w nieszczelne pudełko, w którym wytrzymają 3 tygodnie w temperaturze pokojowej lub 3 miesiące w lodówce), w każdym sklepie spożywczym znajdziecie półkę z daktylami w różnych wydaniach i opakowaniach.
KAWA W CHMURACH
Na koniec naszej wycieczki podrzucę Wam pomysł na kawę w chmurach. Dosłownie, bo wypijecie ją na 122 piętrze najwyższego budynku świata - Burj Khalify. Przy okazji to sprytny sposób na wjechanie na Burj Khalifę za mniej i bardziej komfortowo. Uwaga.
Restauracja At.mosphere w Burj Khalifie codziennie między 7:00 a 9:00 rano otwiera się na „Morning coffee in the clouds” – wydając minimum 100 AED na osobę na napoje i przekąski z menu, możecie rozsiąść się wygodnie przy stoliku i pooglądać Dubaj przez tyle czasu, ile będziecie chcieli. Najtańszy wjazd na taras widokowy na BK kosztuje obecnie 149 AED, więc w ten sposób oszczędzacie 50 zł i macie kawę w chmurach. Nie ma za co!
Rezerwacja obowiązkowa: KLIK.