Karaibski Meksyk jak z pocztówki, bez żadnej przesady – bielutki piasek, obłędnie niebieskie morze i falujące na wietrze palmy kokosowe. Kolorowe łodzie rybackie, drewniane domki i leniwy, cudownie powtarzalny tryb dnia. Wakacyjny mode on!
Kiedyś rybacka osada, dziś kolorowy, zalany słońcem kurorcik, który – mimo położenia przy popularnym szlaku Tulum – Bacalar – wciąż zachował sporo ze swojego leniwego, karaibskiego charakteru. Nie jest oczywiście pozbawiony turystycznej komercji (co w dużej mierze wynika z pobliskiego portu promowego – zobacz PROTIP 1), ale jest ona zdecydowanie do przełknięcia, jeśli zaplanujecie swój urlop z głową.
Moim zdaniem to jedna z najlepszych (jeśli nie najlepsza) miejscówek na wschodnim wybrzeżu Jukatanu na spędzenie kilku spokojnych, leniwych dni na plaży z zimną Coroną w ręku. Serio serio.
CO ZJEŚĆ
OWOCE MORZA
W Mahahual codziennie można obserwować rybaków przy pracy, więc skorzystajcie z okazji na serwowane wzdłuż plaży świeże ryby i owoce morza. Słynne są zwłaszcza tutejsze kraby i langusty - podawane z pikantną meksykańską salsą albo majonezem z chipotle. Znajdziecie je w menu wielu knajp, ale za pewniaka możecie potraktować Nohoch Kay.
NOWOCZESNA KUCHNIA MEKSYKAŃSKA I KOKTAJLE
W najprzyjemniejszym beach barze i restauracji w miasteczku – Malecon21 serwuje super śniadania (meksykańskie i zachodnie – za ich jajka po benedyktyńsku dacie się pokroić), ciekawe dania lunchowe (różowe tacosy!) i bardzo smaczne koktajle. Z wygodnych leżaków możecie korzystać bezpłatnie, o ile wydajcie w restauracji przynajmniej 300 pesos. Bardzo warto.
LODY, NALEŚNIKI I KAWA
Gałka grejpfrutowo-bananowych lodów z rzemieślniczej lodziarni Gelateria La Dolce Vita to idealne remedium na karaibski skwar. Zmówcie je w naleśniku, jeśli macie ochotę na słodki lunch, a popijcie bardzo przyzwoitą małą czarną. Wszystko oczywiście z widokiem na palmy i morze.
CIASTKA
Słodkolubni, palec pod budkę, nie ma smaczniejszego adresu w Mahahual! W Panaderia La Tarteleta są typowe, meksykańskie buły i bułeczki, ale są też torty i mini tarty. Pyszka, rzec z jasna o każdej porze dnia.
PIZZA
Jedno z moich największych zaskoczeń z Mahahual! Bardzo przyzwoita picka, która daleko w tyle zostawia te, których próbowałem w Oaxace albo Playa del Carmen. Ekipa z La Pizzeria uwija się jak w ulu, bo kolejka do nich ustawia się już przed otwarciem. Bardzo fajna opcja dla każdego, kto musi odpocząć chwilę od kukurydzianych placków (a taki moment przyjdzie, wierzcie mi!).
WÓZKI ULICZNE
Wybór nie jest tu wielki, ale zawsze – wieczorem – spotkacie na deptaku Pana od obtoczonych w majonezie kolb kukurydzy (elotes), Pana od pieczywa oraz Panią od marqesitas – zawijanych, chrupiących waflo-naleśników z nadzieniem (króluje nutella z bananami albo serek Philadelphia).
GDZIE MIESZKAĆ
W NAJŁADNIEJSZYM Airbnb w całym miasteczku – przestronne i jasne mieszkanie Mariany ma wielki taras, który wygląda na morze, plaże oraz pióropusze palm i samo to daje mu pięć gwiazdek. Mieści się ono w budynku hotelu Noah Beach – to tu znajduje się restauracja Malecon21, więc pyszne jedzenie i najlepszy beach club macie na wyciągnięcie ręki. TO mood pod tytułem kąpielówki i klapki przez cały pobyt, więc po prostu – najlepiej!
JAK DOJECHAĆ
Opcji jest kilka, w zależności od Waszego budżetu i elastyczności czasowej.
1 / Najłatwiej i najszybciej samochodem, droga jest bardzo dobra.
2 / Autobus firmy ADO, jeździ z Cancun (około 6 godzin, przez Playa del Carmen i Tulum) albo z Chetumal, ale nie codziennie: sprawdzajcie rozkład na ich www.
3 / Codziennie: autobus ADO do Bacalar, a stąd taksówka do Mahahual (kosztuje 1000 pesos, łatwo złapiecie ją spod dworca/przystanku w Bacalar albo poproście swój hotel/airbnb o wysłanie jej po Was)
Są jeszcze przynajmniej dwie opcje, o których słyszałem, ale ich nie próbowałem:
Autobus/bus firmy Caribe z Chetumal albo collectivo – współdzielona taksówka/busik, które jeżdżą z Chetumal, z Tulum i przez Bacalar.
PROTIPY
1 / Mahaual łączy dwa światy – rybaków, których łodzie stoją między palmami oraz amerykańskich statków wycieczkowych, które cumują w porcie oddalonym o 3 km od głównej plaży. Skutek tego drugiego jest taki, że w ciągu dnia (zwykle między 11:00 a 17:00) miasteczko zalewają turyści, którzy schodzą ze statku na zakupy, masaż, obiad albo żeby poleżeć na plaży. Im bardziej na północ plaży (czyli w stronę portu), tym większe zamieszanie, więc sugeruję mieszkać, stołować się i plażować na południowym skraju miasteczka (czyli tam, gdzie zatrzymałem się w airbnb albo jeszcze dalej).
2 / Wycieczkowce powodują jeszcze jedno – ceny w menu wielu restauracji są podane w pesos oraz w dolarach, często na dwóch różnych kartach (po hiszpańsku oraz po angielsku). Przelicznik jest dość dziwny, bo ceny w USD są wyższe (czasem nawet dwa razy) od tych w pesos, więc radziłbym Wam używać menu hiszpańskiego/w pesos. Plus: rzućcie okiem dokładnie na rachunek – zdarzyło mi się niestety, że był zawyżony prawie dwukrotnie. Składam to na roztargnienie obsługi, a nie złą wolę (nic podobnego nie zdarzyło mi się nigdzie w Meksyku), ale sami rozumiecie – przezorny zamożniejszy ;)